wtorek, 24 lipca 2007

Tosia

Pozdrawiamy i całujemy Tośke, która opuściła brzuszek swojej mamy kilka dni temu.
Haniu, Pawle gratulujemy córki, niech rośnie Wam zdrowo a wy cieszcie się swoim maleństwem:):)

już jutro...

Jutro pierwszy dzień do nowej pracy. Cieszę się z tej perspektywy, ale boję się bo to już tak naprawdę moi pacjenci, praca z każdym indywidualnie......nie ma czasu na zastanawianie sie i jakieś wpadki. Skończyły się czasy spokojnej pracy kiedy nikt mi na ręce nie patrzył. Ale coś za coś, wiem ze tu zdobędę dobre i przydatne doświadczenia. Najważniejsze że z dziećmi, ze to co chcę, że wreszcie wszystko idzie pełną parą do przodu. Ale stres mam taki ze zatrzasnęłam sobie dziś kluczyki w samochodzie.........mąż musiał jechać po drugą parę do domu z pracy. Musiałam załatwić jeszcze dwie sprawy związane z praca, czas mnie goni a tu pyk....i kluczyki w stacyjce zostały. Teraz śmiać mi się chce, ale 3 godziny temu za wesoło mi nie było. uff...

Chwalimy się dalej nowymi osiągami:
- nie ma już ćlapania na znak że Szymek chce mleko, ale jest "mama, mleko"

sobota, 21 lipca 2007

SZYMO


O raju, Szymek dorobił się pierwszych dziur w zębach. A wszystko przez jego olewający stosunek do szczoteczki do zębów. Ale znalazłam świetnego stomatologa.....MM Dent na Hallera. Kobietki tak go zbajerowały ze otworzył buzie, dał sobie zajrzeć i przepłukać wodą. To było na pierwszy raz. W środę ciąg dalszy. Są szanse ze da sobie zrobić, choć jeszcze różnie może być. Ale nawet jeśli nie t zabezpieczamy zęby na rok, takim specjalnym "czymś" i będziemy kombinować za rok, jak będzie bardziej rozumny:)

Mamy kolejne słowa:
- parking
- park
- i wreszcie wiemy jak mamy na imię - Szymo!!!

piątek, 20 lipca 2007

Świder

Świder....taka rzeka co zaczyna się w Wiśle. Byłam tam, w ostatnia niedziele, podczas mojej wizyty w stolicy. Pięknie i kropka. Cudownie i kropka. Zieleń, zieleń i pełno sosen.........trochę zapachniało morzem.
Moja Babcia miała tak kiedyś ziemię, którą w części odziedziczyła po swoim dziadku. Potem część została sprzedana, z pozostałą częścią historia jest niejasna. Ale Babcia twierdzi że są jakieś papiery u jej siostry w Warszawie i jakby się postarać to można by się czegoś dowiedzieć. Jedzie teraz tam na kilka tygodni i przy okazji ma przywieźć to co znajdzie. Ale ogólnie to my mamy się tym zająć......czyżby kolejna miła niespodzianka w naszym życiu:)?


Od przyszłego tygodnia do pracy. Koniec niespodziewanego trzytygodniowego urlopu....olala! a miałam pracować od 1 lipca. Cóż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:) Nabyłam się z moim synkiem przynajmniej.

Mamy dwa nowe słowa
- czekam
-płakam .....i po tym słowie następuje pokaz jak to Szymek u mnie płakać


Szymek niebawem wyrusza na 2 tygodnie z dziadkami nad morze a my między innymi malujemy chatę w tym czasie, bo czasem odświeżyć dom trzeba.



piątek, 13 lipca 2007

Wa-wa

Jutro Wa-wa, chłopaki zostają, a ja jadę.

miała być dziś ciekawa wyprawa z Szymkiem, a tu nic, nasz samochód odmówił rano posłuszeństwa. leniuszek:)
Więc skończyło się na spacerze, pierogach na które Szymek wciągnął mnie siła prawie i zbieraniu koniczynki dla królika przed domem. Cóż też dobrze:)

piątek, 6 lipca 2007

Światowy Dzień Całusa

6 lipca obchodzimy Światowy Dzień Pocałunku.

elegantka z dzwoneczkiem

Musieliśmy kupić Miau obrożę z dzwoneczkiem, bo już została podeptana dwa razy.......tak cichutko się przemieszcza.

Coś od Babci

Prezentacja nowej czapki i koszulki z napisem który wszytko wyjaśnia.



czwartek, 5 lipca 2007

wakacyjne przygotowania





Szymek pod koniec lipca wyrusza z Dziadkami Godulami na daw tygodnie nad morze. Postanowił więc trochę na sucho potrenować pływanie w kole.

:)



Sztuka życia - to cieszyć się małym szczęściem.

[ Phil Bosmans ]

środa, 4 lipca 2007

Centka zwana Miau


Centka została oficjalnie "Miau". Szymek woła na kotkę Miau i tak jakoś spontanicznie zaczęliśmy wołać tak samo. Tak więc mamy w domu teraz Miau:):)

poniedziałek, 2 lipca 2007

na chwilę przed........






na chwilę przed ulewą.............

psoty

Psotniki psotnikują, Szymek pędem przejeżdża swoimi pojazdami przez całe mieszkanie, kot w popłochu chowa sie w pierwsze najlepsze miejsce czyli np do doniczki z kwiatkiem, a królik cieszy sie ze akurat siedział w klatce. Urwanie głowy z tymi urwisami, ale je st fajnie. Teraz dom pogrążony w ciszy , a ja nadrabiam foto - zaległości.