Jutro pierwszy dzień do nowej pracy. Cieszę się z tej perspektywy, ale boję się bo to już tak naprawdę moi pacjenci, praca z każdym indywidualnie......nie ma czasu na zastanawianie sie i jakieś wpadki. Skończyły się czasy spokojnej pracy kiedy nikt mi na ręce nie patrzył. Ale coś za coś, wiem ze tu zdobędę dobre i przydatne doświadczenia. Najważniejsze że z dziećmi, ze to co chcę, że wreszcie wszystko idzie pełną parą do przodu. Ale stres mam taki ze zatrzasnęłam sobie dziś kluczyki w samochodzie.........mąż musiał jechać po drugą parę do domu z pracy. Musiałam załatwić jeszcze dwie sprawy związane z praca, czas mnie goni a tu pyk....i kluczyki w stacyjce zostały. Teraz śmiać mi się chce, ale 3 godziny temu za wesoło mi nie było. uff...
Chwalimy się dalej nowymi osiągami:
- nie ma już ćlapania na znak że Szymek chce mleko, ale jest "mama, mleko"
wtorek, 24 lipca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz