poniedziałek, 14 maja 2007

Afrykańskie co nie co.....













7 dni kompletnego luzu, radości, lenistwa i niemyślenia o rzeczywistości
RESET codziennie przez 24 godziny na dobę.
Tunezja....banda bałaganiarzy, nachalnych, uwielbiających dzieci ludzi. Dla mnie kraj samych sprzeczności. Tu piękny hotel, dwie ulice dalej kompletne slamsy.
No i trzeba sie targować - ratunku!!! To nie dla mnie:)
Widokowo niestety wypada słabo w porównaniu do Chorwacji, Sardynii czy Majorki.
Ale na kilka dni, z dzieckiem, kiedy chcesz porostu się odciąć....rewelacja.
I podstawa morze, fale, wiatr, słonce...czy trzeba czegoś więcej?

Dziękujemy Latuszkom oraz Arturowi i Monice za przemiło spędzony czas.....fajnie było:)



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ladne fotki,ojjjj napewno bylo wspaniale.a Szymi na tym zdjeciu w kapturze i czapeczce wyglada jak maly raper:)