Adaś miał dziś w pracy dyżur od 5 rano. Ja z Szymim spaliśmy sobie smacznie do 8.30, a potem szybko się zebralismy i pędem do sklepu po prezent dla Julci - bo idziemy dziś na urodzinki. Przy okazji Szymek załapał się na nowa koparkę, więc cały w skowronkach wrócił do samochodu i pojechaliśmy do dziadków Nyczów. A tam....zamieszanie jak zwykle. Hałas, 5 osób na raz, jedna przez druga coś tam gada....sama czasem się zastanawiam jak ja w tym domu mieszkałam przez 23 lata:) Odwykłam już od takiego domowego zgiełku. Choć odkąd jest Szymek to u nas też wcale nie jest ani spokojnie, ani cicho.
Dostałam piękną, wielką zamówioną muszlę z Karaibów:), Zjedliśmy razem pyszne śniadanko i jakoś tak czas upłyną do 13.00 na pogawędkach, śmiechach i kawce.
Potem pędem do domu, ale i tak mały zasnął w samochodzie więc wtarabaniam się z nim na górę i musiałam go do - lulać w wózku, bo się przebudził i nie był "w sosie".
A to krótka relacja z urodzin u Julki:) Było świetnie. "Sielska Zagroda" w Kiełczowie to rewelacyjne miejsce dla dzieci.
sobota, 19 maja 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Jedno gówniane wielkie BLEBLEBLE
Nie podoba sie....NIE CZYTAJ!!!
Właśnie że będę bo Twoje życie to dówód na to jak można je spieprzyć samym tylko bredzeniem jaka jestem cudna więc czemu taka biedna.
Do anonima - żal mi Ciebie, wydaje mi się, że masz niskie poczucie własnej wartości. Daj spokój...
Do Go
Niech Ci nie będzie żal!!!! Popatrz uważnie przeczytaj uważnie. Nie wskakuj w rolę psychologa.
Prześlij komentarz